11 sierpnia, dzień naszych urodzin. Trochę się boimy co oni wymyślą. Znając ich zaprosili cała drużynę i Bóg sam wie kogo jeszcze. Ale to dobrze, prawie nikogo tu nie znamy, no oprócz kilku sąsiadek, z którymi nie mamy zbyt dobrych kontaktów. Zbyt duża różnica charakterów. Dla nich liczy się tylko kasa i fajny wygląd, a ja mam to w dupie. A najlepsze jest to, że mieszkają tu tj. w Dortmundzie od dziecka, a nie maja pojęcia kim jest, dajmy na przykład Reus, no błagam. Ale mniejsza o to. Jakoś będę musiała przetrwać kiedy Weronika mnie opuści. Pocieszam się faktem, że mam jeszcze Mario, Marco, Mo, Julię i Nat. Pójdę do szkoły, poznam kilka nowych osób, może znajdzie się jakaś podobna do Wery. Dobra, koniec o tym.
A pro po Wery, mimo iż wyjeżdża za dwa tygodnie związała się z Piotrkiem, po kilku randkach (dla mnie to niedorzeczność). Związki na odległość nie mają sensu. Ona też tak twierdziła, i właśnie dlatego nie rozumiem jej decyzji. Ale nie mi to oceniać, ważne, że jest szczęśliwa. Przez te, bodajże, dwa tygodnie, od kiedy zaczęła spotykać się z Piotrkiem uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Są udana parą, tylko szkoda, że ta sielanka niedługo się zakończy.
-Ej, pasuje to.?-od jakiegoś czasu dobieram ubrania i nic nie psuje...
-Moim zdaniem pasuje idealnie, i te kolory. - uśmiechnęła się Weronika. - A ja .?
-Jeśli to ubierzesz nigdzie z tobą nie pójdę. - powiedziałam to najpoważniej w życiu a potem wybuchłam śmiechem.
-Żartowałam, nie stresuj sie. W życiu bym w tym nie wyszla do ludzi. To ubiorę.
-No ja mysle. A skąd ty w ogóle masz tą kiecke.?
-Kupiłam dla kuzynki.
-Mhm, już myślałam, że na serio zgłupiałaś, ale mniejsza o to, mam coś dla ciebie.
-Pokaż, pokaż, pokaż. - nalegała.
-Masz, wszystkiego najlepszego osiemnastko. - cmoknęłam ją w polik.
-O, dziękuję, piękny. Ja też coć dla ciebie mam, ale miałam ci dać na imprezie, ale skoro... Proszę . Tylko pamiętaj, połowa dla mnie. - zaśmiała się.
-Best thing i never had. Dzięki. - uścisnęłam ją, a łzy same zaczęły napływać mi do oczu.
-Nie becz, głupia. Jeszcze nie raz będziesz musiała mnie znosić- pocieszała mnie.
-No mam nadzieję.
Nasze przytulasy przerwał Piotrek z wielkim bukietem czerwonych róż dla Weroniki i jedną niebieską dla mnie. Słodkie.? Skąd on wiedział, że ja kocham niebieskie róże.? Dziwne...
-Boskie, dziękuję. - Weronika rzuciła mu sie w ramiona i dała siarczystego buziaka.
-Dzięki za różę, ładna. - wymusiłam uśmiech. - Zostawiam was gołąbeczki, siedźcie sobie. Poszłam do łazienki zacząć się szykować. Tradycyjnie zakręciłam włosy, kilka dni wcześniej ufarbowałam końcówki na niebiesko. Matka nie pozwala pomalować całych włosów, to przynajmniej mam niebieskie końcówki. Przerwał mi telefon:
-No hej. Wszystkiego najlepszego. Gotowe .? - to Mario dzwonił.
-Powiedzmy. Zostało mi jeszcze jedno oko. Ale nie wiem jak Wera, bo Piotrek przylazł i wiesz...
-On częściej bywa u ciebie w domu niż ja. - zażartował.
-Wiem- udałam oburzoną - To się staje trochę męczące. Zabrał mi przyjaciółkę... - powiedziałam głosem małego dziecka, które skarży się mamie.
-Niedługo odda, uwierz.
-Co .?
-Nie ważne, za godzine jestem u ciebie. Na razie.
-Pa. O co ci człowieku chodzi?-powiedziałam sama do siebie.
-A ty jeszcze nie gotowa ? Zaraz tu będzie Mario. Strój się, szybko. - rzuciłam w nią ubraniami. Poszła, zostałam sam na sam z Piotrkiem. Krępowała mnie ta sytuacja. Dziwnie mi się przyglądał.
-Ślicznie wyglądasz. - wypalił nagle.
-Dziękuję.
-Proszę.
-A co to .?
-Prezent. - odpowiedział uśmiechnięty. Dał mi torebkę, w której znajdował się koszulka z napisem... SUPER LASKA, o dziwo napis był po polsku.
-Dzięki, ale wiesz, to trochę niestosowne i dziwne, z racji tego , że jesteś chłopakiem mojej przyjaciółki.
-Bierz, i jakbyś mogła nie pokazywać jej Weronice. Albo przynajmniej nie nosić do czasu jej wyjazdu. - aha, ta, przecież to oczywiste, że jej o wszystkim powiem.
-Ok. -skłamałam i schowałam koszulkę do szuflady. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą, w końcu, przerwał dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, Mario. Wybawco-pomyślałam.
-Czy byłabyś tak łaskawa i w końcu otworzyła mi te cholerne drzwi .?-zapytał opanowany.
-Przecież są otwarte.
-No raczej nie.
-To nie mogłeś zadzwonić .?-zapytałam schodząc po schodach.
-Dzwoniłem kilkadziesiąt razy i nic.-odpowiedział mi kiedy otwierałam mu drzwi. - Albo mnie ignorowałaś, co mam nadzieję, jest nieprawdą, albo jesteś głucha, albo rozpierdzialił wam się dzwonek. - zażartował.
-Sądzę, że to to trzecie, ale kto wie.
-Ha ha, śmieszne. Chodź już.
-Jeszcze Weronika, poczekaj.
-Kpisz sobie.?
-Absolutnie, Piotrek jeszcze jest, więc Wera pewnie bd chciała, żeby jechał z nami.
-Spoko, miejsce jest.
-Nawet nie uwierzysz co mi kupił.?
-Mam się bać.?
-Ty nie, ale ja chyba powinnam. - posłał mi pytające spojrzenie.- Potem ci pokaże, teraz siedzi u mnie w pokoju.
-Ok.
Trochę sobie pogawędziliśmy zanim Weronika zlazła na dół. A za nią Piotrek, i znowu się na mnie gapił i to tak dziwnie, przerażające. Albo zdziwaczał od momentu naszego pierwszego spotkania, albo wtedy udawał kogoś innego.
Wsiedliśmy do auta, ja, Wera i Mario. Piotrek na szczęście przyjedzie potem. Po kilku chwilach byliśmy na miejscu. Chłopaki wynajęli klub specjalnie dla nas. Kiedy weszłyśmy wszyscy zaroszeni krzyknęli Wszystkiego najlepszego.! Jakie to było miłe. Potem każdy podchodził do nas i składał życzenia, no i oczywiście dawał prezent. Prezenty, prezenty.! Było mnóstwo gości, więc i mnóstwo prezentów. Impreza powoli się rozkręcała. Towarzystwo było świetne. Choć niektórych widziałam pierwszy raz na oczy. Bawiłam się jak nigdy, ale nagle Weronika gdzieś zniknęłam. Znalazłam ją, była strasznie smutna.
-Co się stało .?
-Piotrek dzwonił, powiedział, że nie przyjedzie.
-Słucham .?
-Mhm. - pokręciła głową. - Powiedział, że strasznie mnie przeprasza, ale nie może przyjechać, i podał najbardziej żałosny powód, najgorszy na jaki go było stać...
-Czyli.?
-Powiedział, że głowa go boli, i że nie zniósłby takiego hałasu.
-Jaka świnia. - zastanawiałam się czy powiedzieć jej teraz o koszulce, ale było to najmniej odpowiedni moment. Całkiem popsułabym jej humor.- Nie przejmuj się nim. Chodź, tam są ci którzy cię nigdy nie zawiodą, no i oczywiście ja, która jestem jeszcze tu, ale zaraz będę tam. - starałam się ja rozśmieszyć.
Uśmiechnęła się lekko i poszyłyśmy na parkiet. Wypatrzyłam Reus'a w tłumie, od razu pociągnęłam ją w jego kierunku. On potrafi poprawić nawet najpodlejszy humor.
-Blondasku ty mój kochany, zajmij się moją przyjaciółką. - zrobiłam minkę małego szczeniaczka.
-Oczywiście. A czemu moja niunia jest taka smutna? - to było dziwne, ale Weronikę rozbawiło, więc jest dobrze.
-Zajmij sie nią. Będę was obserwować. Na jej twarzy ma być uśmiech. Rozumiemy się.
-Oczywiście.- głupio zasalutował i poszli. Wiem, że jest w dobrych rękach.
-A oni gdzie poszli.?-momentalnie znalazł sie przy mnie Mario. Opowiedziałam mu całą historię z Piotrkiem, a on podsumował ją jednym, lecz bardzo trafionym słowem - Świnia.
-Powiedziałam dokładnie to samo.
-A wiesz, że jeszcze nie dałem ci prezentu.
-Wiem.- chwycił mnie za rękę i poprowadził do samochodu. Posłałam mu pytające spojrzenia, ale on tylko powiedział - Zaufaj mi. Zawiózł mnie do swojego mieszkania. Tam na stoliku stał wazon z ogromnym bukietem niebieskich róż. Kiedy podeszłam powąchać bukiet zauważyłam obok małe, aksamitne pudełeczko. Popatrzyłam na Mario - Otwórz - powiedział. W środku znajdował się pierścionek, najpiękniejszy pierścionek jaki kiedykolwiek widziałam. Mały, subtelny... idealny. Założyłam na palec i podeszłam do chłopaka:
-Podoba ci się .?
-Nie - zażartowałam. - Oczywiście, że tak. Jest cudowny. Dziękuję.- podeszłam i go pocałowałam.
-Wiedziałam, że ci się spodoba. - oznajmił dumnie.
-Wiesz co dobre. - zaśmiałam się. On sie uśmiechnął, następnie spoważniał i zaczął mówić:
-Chciałbym ci coś powiedzieć.-mówił patrząc mi prosto w oczy. - Znamy się niedługo, ale mam wrażenie, że to wieczność. Już podczas naszego pierwszego spotkania wiedziałem, że jesteś wyjątkowa, inna niż wszystkie. Możesz mnie wyśmiać ale.. kocham cię. - zamilkł.
-Wyśmiać.?! Chyba sobie żartujesz.? Też cie kocham idioto. - przytuliłam się do niego i pocałowałam. Zaczęliśmy się całować coraz namiętniej. Szliśmy w stronę jego sypialni. Rzucił mnie na łóżko i rozpinał mi bluzkę i całował po całym ciele. Poddałam się rozkoszy i resztę wieczoru spędziliśmy w domu Mario.
Leżałam przytulona do Mario. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna i szczęśliwa. Chwilo trwaj.
-Mogę ci coś powiedzieć.? - zapytałam chłopaka.
-Jasne.
-To był mój pierwszy raz. - Mario uśmiechnął się, pocałował mnie i przytulił mocniej.
*Weronika:
-Gdzie idziemy .? - zapytałam Marco.
-Na spacer.
-Teraz .?
-Tak, teraz. Musimy pogadać. - uśmiechnął się i poszliśmy. Spacerowaliśmy ulicami Dortmundu. Była trzecia nad ranem, miasto jakby wymarło. Szliśmy w ciszy, którą nagle przerwał Marco.
-Pamiętasz nasza rozmowę.?
-Możesz jaśniej.?
-Tą, w której prosiłaś abyśmy zostali przyjaciółmi, nic więcej .?
-No pamiętam, ale co to ma do rzeczy .?
-Bo wiesz, trochę cie okłamałem.
-Jaśniej proszę.
-Bo ja czuję coś więcej. Chciałbym być kimś więcej, niż tylko przyjacielem. - popatrzył mi prosto w oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Ale...
**********************************************
Jeszcze raz przepraszam.:)
I przepraszam też, za te lipne wyznanie miłości, nie jestem dobra w te klocki., i wiem, że to za szybko, ale tak musi być... :)
Dziękuję, że jeszcze tu zaglądacie:)
na szczęście ich nie zabiłaś ...
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, jestem z Ciebie dumna ;p
Czekam na kolejne w jak najszybszym czasie. ( Musisz nadrobić zaległości )
Oj nie przesadzaj słodko wyszło.!;* Podoba mi się;D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)
Zapraszam do siebie http://nie-powiem-jak.blogspot.com/
ło kurcze, no to się porobiło. Niech ona zostanie, i bd z Reusem. Please XD Zarąbisty rozdział :) Czekam na kolejny. POzdrawiam. Paulina ;*
OdpowiedzUsuńO kurde ale się porobiło :// :oo Genialne !!! :**** Kocham to,kocham,kocham,kocham !! No czekam na kolejny !! Zapraszam do mnie :http://nigdyniemyslzemaszzlezycie.blogspot.com/ :))
OdpowiedzUsuń