lubie to .!

środa, 21 sierpnia 2013

Epilog. "(...)na zawsze w naszych sercach pozostaną osoby, które straciłyśmy"

Po pogrzebie państwa Linde, myślałam, że limit złych wiadomości wyczerpał się na dobre. Jednak bardzo się myliłam.
Któregoś dnia odwiedził mnie Mario. Od razu, na powitanie oświadczył mi że przechodzi do Bayernu Monachium.! Bayernu Monachium, największego rywala Borussi w bundeslidze. Tłumaczył się, że to dla niego ogromna szansa, inwestycja na przyszłość, że w Monachium będzie mógł rozwijać swoje umiejętności. Jakby Borussia nie mogła mu tego zapewnić.! Nie mogłam tego słuchać i wyprosiłam go z mieszkania. 
Jak zaczyna się układać, coś zawsze musi się spierdolić. Poczułam się zdradzona, jako kibic Borussen a zwłaszcza jako dziewczyna Mario. Mimo licznych telefonów, wiadomości, kolejnych wyjaśnień nie potrafiłam mu wybaczyć. W sumie, nie tylko ja. Kibice palili jego koszulki, wyrzucali je... Marco wiele razy prosił mnie abym z nim chociaż porozmawiała, odebrała choć jeden telefon, ale ja po prostu nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
Zastanawiacie się co u Weroniki.? Ma się dobrze, jeśli można tak nazwać osobę która pochowała własnych rodziców. Jej związek z Marco rozkwita. Są szczęśliwą parą.
Zadomowiłyśmy się w Dortmundzie. Chodzimy razem do szkoły i z dnia na dzień jest lepiej. Ja przyzwyczajam się do braku obecności Mario a Wera rodziców. Jedno jest pewne, na zawsze w naszych sercach pozostaną osoby, które straciłyśmy.



***************
no i w końcu dodałam epilog. 
Przepraszam, jeśli kogoś zawiodłam, ale nie jestem w stanie napisać żadnego rozdziału.
Przepraszam również za nieskończone wątki, ten z Nat i inne.
 To co napisałam tam na górze, to są moje odczucia i wyjaśnienia dla was dlaczego już zakończyłam.Mam nadzieje, że mi wybaczycie.
A teraz chciałabym podziękować każdej osobie, która odwiedzała mojego, pożal sie Boże, bloga. Za cierpliwość w wyczekiwaniu na rozdziały, a musiałyście mieć jej bardzo dużo, za 15 tyś wejść ♥, za każdy komentarz, za nominacje do Liebster Awadrs i za wszystkie inne sprawy, które nie przychodzą mi teraz do głowy.
 Jesteście najlepsze.!!!! :) ♥♥
Strasznie tęsknię... ;_;


Żegnajcie. Być może do napisania :*

niedziela, 14 lipca 2013

Liebster Award xd♥

Zostałam nominowana do Liebster Award przez ewe110 (świetny blog), za co dziękuję jej z całego serca.♥♥
"Nominacja do Libster Arward jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonana robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Pytania do mnie:
1.Od kiedy prowadzisz swojego bloga? 
Od  5 marca. :)
2.Jakiego gatunku muzyki słuchasz?
Dokładnie:)
3.Ile miałaś komentarzy przy pierwszym poście?
0 xd 
4.Ulubiony klub piłkarski?
Nie będzie to niespodzianką jeżeli napiszę, że Borussia Dortmund. :) 
5.Czym się interesujesz? 
Dużo by wymieniać, m.in. piłka nożna, muzyka, siatkówka(kocham grac w siatkę).
6.Od kiedy zainteresowałaś się piłką nożną? 
Dokładnie nie pamiętam, ale pamiętam, że oglądałam mecze i kibicowałam Lechowi Poznań jak grał tam jeszcze Lewandowski, Peszko, Stilić i reszta. To była drużyna:) A to wszystko przez brata, za co mu serdecznie dziękuję:*
7.Ulubiony sportowiec? (może być kilku)
Wcześniej baardzo lubiłam Mario Gotze, ale przez ten transfer do Bayernu moja sympatia do niego 'stopniała', ale nadal uważam, że jest świetnym graczem. 
Marco Reus, Piszczu :) Hummels o, i Sahin. :)
8.W którym miesiącu się urodziłaś?
W kwietniu.
9.Lubisz czytać książki?
Oczywiście, że tak:)
10.Masz jakieś zwierzątko? 
Mam 4 koty i 3 psy xd
11.Czy masz rodzeństwo?
 Mam.
 Nominuję:
Pytania dla was:
 1.Jak masz na imię. ?
2.Ile masz lat.?
3.Czy kibicujesz jakiejś polskiej drużynie.? Jeśli tak, to jakiej.?
4. Ulubiony klub.?
5.Najlepszy blog, który czytałaś, czytasz .?
6.Kiedy zaczęłaś prowadzić swojego bloga.?
7.Najlepszy piłkarz to... ?
8. Najlepszy trener to.. ? :)
9. Grasz w jakimś klubie .?
10. Ulubiona piosenka.?
11.Najlepszy film, serial .? 

czwartek, 11 lipca 2013

17. Nie przejmuj się nim, nie zasłużył na twoje łzy.

*Weronika
-Cześć Piotrek, musimy pogadać.-chciałam w końcu wyjaśnić tą sprawę, a może nawet zakończyć tą znajomość.
-Dobra, przyjechać do was?
-Mhm...
-Za piętnaście minut będę.
-Do zobaczenia

Kilkanaście minut później:
-No hej, jestem. O co chodzi ?
-Wchodź. - otworzyłam mu drzwi.
- Coś się stało? - zapytał
-Nie, nic.
-Dlaczego jesteś taka smutna?
-Wydaje ci się. -wymusiłam uśmiech.- usiądź, musimy porozmawiać.-powiedziałam poważnie, chyba najpoważniej w całym swoim życiu.
-A jednak coś się stało.
-Powiedzmy... Chcę wyjaśnień.-nie usłyszałam odpowiedzi, jedynie zostałam obdarzona pytającym spojrzeniem.-Dlaczego zostawiłeś mnie w dzień. który był dla mnie naprawdę ważny i doskonale o tym wiedziałeś.?
-Przecież mówiłem ci, że bolała mnie głowa.
-Mimo to mogłeś przyjść. Przynajmniej na trochę- wywrzeszczałam z furią.
-Naprawdę źle się czułem-usprawiedliwiał się.
-Nie pierdol głupot. Masz mnie w dupie i tyle-nie wytrzymałam, wybuchłam, plotłam to co ślina przyniosła mi na język.Odpowiedziała mi cisza, a po chwili wybuchł tak samo jak ja.
-Chcesz usłyszeć prawdę? To proszę. Tak, mam cię gdzieś. Nic dla mnie nie znaczysz. Od początku chodziło mi tylko o Karolinę. Spotykałem się z tobą  tylko ze względu na nią. Może przez ten czas trochę cie polubiłem, ale to nic nie znaczy. Jesteś mi totalnie obojętna.
-Wyjdź-nie potrafiłam opanować łez-Wyjdź i nie wracaj.!
-Pa pa, słonko- bezczelnie śmiał  mi sie w oczy. Nie mogłam pojąć, że ktoś, kogo uważałam za bliską mi osobę okazał się zwykłym skurwysunem, który po prostu chciał mnie wykorzystać.Chciałam zapaść się pod ziemię. Jak mogłam być tak naiwna.

*Karolina:
Przyszłam do domu i zastałam Weronikę płaczącą. Zdziwiło mnie to bardzo, bo ona nie płacze z byle jakiego powodu. Musiało się stać coś złego.
-Co sie stało.? Czemu płaczesz .?
-Piotrek.
-Co ta świnia znowu zrobiła.?
-Powiedział, że ma mnie w dupie i spotykał się ze mną tylko i wyłącznie ze względu na ciebie. - normalnie ręce mi odpadły. Wiedziałam, że mu się podobałam, ale żeby z tego powodu wykorzystywać Werkę... Nie mieściło mi się to w głowie.
-Łajza. - pierwszy raz nie wiedziałam co powiedzieć. - Nie przejmuj się nim, nie zasłużył na twoje łzy.
-Mam go w dupie, ale zabolało jak powiedział, że nic dla niego nie znaczę. A ja go na prawdę lubiłam, z resztą sama wiesz.
-Wiem. Nie mówiłam cie, ale wiesz co ona mi dał na urodziny.? Patrz. - rzuciłam jej koszulkę, która od niego dostałam. - Mogłam ci wcześniej powiedzieć. Przepraszam.
-No mogłaś, ale to już nie ma znaczenia. Mogę ja wywalić .?
-Nie lepiej pociąć .? - zapytałam z chytrym uśmieszkiem .
-Dawaj nożyczki.- lekko sie zaśmiała.
-No i wróciła moja stara Wera. - zaśmiałam sie podając jej nożyczki.
-Tniemy..!
Cięłyśmy ja na drobne kawałeczki i nagle przeszkodził nam telefon do Weroniki.
-Halo. Tak, to ja.Słucham.?! Nie, to nie możliwe, to nie mogli być oni. Nie.! - wykrzyczała do słuchawki, osunęła przy ścianie i znowu zaczęła płakać.Nie ma dziewczyna szczęścia. Podbiegłam do niej.
-Co się stało. ? Wera.! - nie odpowiedziała - Weronika, co sie dzieje.? Powiedz mi.
-Moi rodzice. -szlochała - Oni mieli wypadek.
-Jaki wypadek .? Kiedy.?
-Nie żyją.! Rozumiesz, nie żyją. Zginęli na miejscu.- rozpłakała się jeszcze bardziej, a ja razem z nią. Nie wiedziałam co zrobić, po prostu ją przytuliłam. Chyba wszechświat się na nią uwziął. Nie dość, że ten burak ją skrzywdził to jeszcze teraz ta wiadomość...
Rodzice, ja, Weronika, Marco i Mario polecieliśmy do Polski na pogrzeb. Dobrze, że Marco chciał lecieć z nami. Bardzo pomagał Werce. Cały tydzień chodziła jak wrak człowieka. W sumie, nie dziwię się. Sama nie wiem jak by, się zachowała gdybym straciła obojga rodziców na raz. Zgłupiałabym. Było jej ciężko, ale jest twarda, wiem, że sobie poradzi.
Weronika nie chciała mieszkać w swoim domu, więc od razu zaproponowałam jej aby została u nas, w Dortmundzie, na stałe. Wahała się, bo ciotki namawiały ja żeby zamieszkała z nimi, ale one nie lubiła ich i nie chciało tu zostawać. Zgodziła się na propozycję zostania w Dortmundzie.

*************************************************
Krótko, bo nie mam zbyt dużo czasu. Sory, że dopiero teraz, tak wyszło. przepraszam.
Postaram się żeby następny był dłuższy i dodany niedługo:)
Pozdrowienia:)


piątek, 28 czerwca 2013

16.Odpowiesz mi w końcu.?

*Weronika:
-Gdzie idziemy .? - zapytałam Marco.
-Na spacer.
-Teraz .?
-Tak, teraz. Musimy pogadać. - uśmiechnął się i poszliśmy. Spacerowaliśmy ulicami Dortmundu. Była trzecia nad ranem, miasto jakby wymarło. Szliśmy w ciszy, którą nagle przerwał Marco.
-Pamiętasz nasza rozmowę.?
-Możesz jaśniej.?
-Tą, w której prosiłaś abyśmy zostali przyjaciółmi, nic więcej .?
-No pamiętam, ale co to ma do rzeczy .?
-Bo wiesz, trochę cie okłamałem.
-Jaśniej proszę.
-Bo ja czuję coś więcej. Chciałbym być kimś więcej, niż tylko przyjacielem. - popatrzył mi prosto w oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć.

-Ale ja mam przecież chłopaka.
-Który w najważniejszym, dla ciebie, dniu ma cie w dupie.
-Nie przeginaj, on mnie kocha, mówił mi to.
-Gdyby cię kochał, byłby tu dzis obok ciebie. Ale ja się cieszę, że go nie ma. A teraz proszę cię, popatrz mi w oczy i powiedz, że nic do mnie nie czujesz, a dam sobie spokój.- przybliżył się do mnie, objął moja twarz i zmusił mnie abym patrzyła mu prosto w oczy. Nie mogłam zaprzeczyć faktowi, że jednak jakaś cząstka mnie kochała blondyna stojącego naprzeciw. Dopiero to do mnie dotarło ? Czy może, po prostu, właśnie w tym momencie pokochałam Marco. 
- Odpowiesz mi w końcu.?- prawie wykrzyczał.
-Przepraszam. - odpowiedziałam przez łzy, wyswobodziłam się z uścisku chłopaka i pobiegłam. Nie byłam pewna dokąd zmierzam, nie obchodziło mnie to wtedy. Chciałam, no właśnie, czego ja właściwie chciałam ? Nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi.
-Weronika, zaczekaj.- usłyszałam za sobą. Nie zwracałam uwagi na wołanie chłopaka, biegłam przed siebie. Byle dalej. Niestety, po kilku chwilach opadłam z sił. Marco ma dużo lepszą kondycję, przecież to oczywiste, w końcu jest piłkarzem. Na dodatek zaczął padać deszcz, gorzej być nie może.
-Proszę cię, odezwij się w końcu. - delikatnie mną potrząsnął.
-Co ty chcesz usłyszeć? Że cię kocham? No to proszę bardzo, kocham cię. Zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - uśmiechnął się.
- I z czego się cieszysz.? Namieszałeś mi w życiu, teraz nie wiem co mam zrobić. Już miałam wszystko poukładane. A teraz? Musiałeś się zakochać, wszystko przez ciebie. To twoja wina że cię pokochałam, że nie chce wracać do Polski, do rodziny, że chce zostać tu. To wszystko przez ciebie...-obwiniałam go o wszystko, a łzy płynęły mi po policzkach strumieniem. 
- Uspokój się. - najpierw mnie przytulił, a potem pocałował. Jeszcze nigdy, nikt nie uciszył mnie w tak miły sposób. Staliśmy złączeni w pocałunku, a z nieba padał deszcz.
-I co ja ma teraz zrobić.? - zapytałam.
-Zostać.
-Łatwo ci mówić. Wszystko co mam, mam w Polsce.
-Ale tu masz mnie i Karolinę. Bardzo chcę, żebyś została, ale to zależy od ciebie, nie będę cie namawiać, sama zdecyduj. - cmoknął mnie w czoło.
-Wielkie dzięki.


*Karolina:
-Wstawaj śpiochu. - Mario szeptał mi do ucha.
-Która godzina .?
-Południe.
-Słucham.?! Boże, matka mnie zabije... Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej.?
-Tak słodko spałaś, nie miałem serca cie budzić. A o matkę się nie martw, dzwoniłem do niej, wszystko załatwione. A teraz wstawaj na śniadanie.
-Zaraz przyjdę, tylko się ubiorę.
-Mhm.
-Ale wyjdź.
-Dlaczego .?
-Bo chce sie ubrać.
-I tak widziałem cie już nagą.
-I co z tego .?  Wyjdź, ale najpierw daj mi jakąś koszulkę.
-Masz - rzucił mi swoja klubową 10.
-Wiesz co lubię. - uśmiechnęłam się. Ubrałam się i zerknęłam na telefon, pięć nieodebranych połączeń od Weroniki. Oddzwoniłam:
-Hej, coś sie stało .? - zapytałam.
-Gdzie ty do cholery jesteś .?
-U Mario.
-Ok, wszystko rozumiem.
-Cos się stało .? -powtórzyłam pytanie.
-Oj stało. Kiedy będziesz w domu .?
-Mogę być zaraz, jeśli to coś poważnego.
-Bądź za godzinę, muszę ci coś opowiedzieć.
-Ty patrz, ja tobie też.
-Dobra, na razie.
-No idziesz czy nie.? - Mario darł się z kuchni.
-Idę, idę.
Śniadanie minęło w bardzo miłej atmosferze. Chociaż byłam trochę skrępowana wczorajszym wydarzeniem. Skrępowana i szczęśliwa. Tak jak obiecałam Weronice, po godzinie byłam w domu. Czekała na mnie w salonie, ojców nie było, na szczęście.
-Nie uwierzysz jak ci opowiem. - palnęłam na powitanie.
-No dawaj.
-Mario powiedział mi wczoraj, że mnie kocha.
-Zmówili się czy co . - nie rozumiałam o co jej chodzi.
-Co masz na myśli.?
-Wyobraź sobie, że usłyszałam to samo, wczoraj od Reus'a.
-Nie pierdol . - nie mogłam uwierzyć.
-Nie śmiała bym. I powiedział, że byłby bardzo szczęśliwy gdybym tu została.
-Też bym była szczęśliwa.
-Myślisz, że nie wiem. -  zaśmiała się. - Moje całe życie jest w Polsce, mam to ot tak zostawić, dla chłopaka?
-Sama zdecyduj.
-Grr.. Myślałam, że chociaż ty pomożesz mi podjąć decyzję.
-Nie potrafię ci pomóc.
-A mówiłaś, że noc spędziłaś u Mario. - znacząco poruszał brwiami.
-Mhm. - zawstydziłam się.
-Jak było .?
-Bosko,  i na tym zakończmy.

 *************************************************************
Przepraszam, że tak strasznie krótko, ale tylko na tyle mnie dziś stać, i przepraszam, że dopiero dziś, miałam dodać we wtorek, ale byłam na ostatniej wycieczce z klasą, a w środę i czwartek rozpaczałam z powodu końca roku.
Wczoraj miałam zakończenie roku i jestem załamana. Musiałam sie pożegnać z klasą, z którą spędziłam trzy lata, nie pamiętam kiedy ostatnio tak beczałam, nawet teraz kręci mi się łza w oku. Na dodatek zabrakło mi jednej czwórki do paska, gdybym zamiast 3 miała 4 z historii, miałabym pasek.... Jestem załamana...

poniedziałek, 17 czerwca 2013

15.Chciałbym być kimś więcej, niż tylko przyjacielem.

*Karolina:
11 sierpnia, dzień naszych urodzin. Trochę się boimy co oni wymyślą. Znając ich zaprosili cała drużynę i Bóg sam wie kogo jeszcze. Ale to dobrze, prawie nikogo tu nie znamy, no oprócz kilku sąsiadek, z którymi nie mamy zbyt dobrych kontaktów. Zbyt duża różnica charakterów. Dla nich liczy się tylko kasa i fajny wygląd, a ja mam to w dupie. A najlepsze jest to, że mieszkają tu tj. w Dortmundzie od dziecka, a nie maja pojęcia kim jest, dajmy na przykład Reus, no błagam. Ale mniejsza o to. Jakoś będę musiała przetrwać kiedy Weronika mnie opuści. Pocieszam się faktem, że mam jeszcze Mario, Marco, Mo, Julię i Nat. Pójdę do szkoły, poznam kilka nowych osób, może znajdzie się jakaś podobna do Wery. Dobra, koniec o tym.
A pro po Wery, mimo iż wyjeżdża za dwa tygodnie związała się z Piotrkiem, po kilku randkach (dla mnie to niedorzeczność). Związki na odległość nie mają sensu. Ona też tak twierdziła, i właśnie dlatego nie rozumiem jej decyzji. Ale nie mi to oceniać, ważne, że jest szczęśliwa. Przez te, bodajże, dwa tygodnie, od kiedy zaczęła spotykać się z Piotrkiem uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Są udana parą, tylko szkoda, że ta sielanka niedługo się zakończy.

-Ej, pasuje to.?-od jakiegoś czasu dobieram ubrania i nic nie psuje...
-Moim zdaniem pasuje idealnie, i te kolory. - uśmiechnęła się Weronika. - A ja .?
-Jeśli to ubierzesz nigdzie z tobą nie pójdę. - powiedziałam to najpoważniej w życiu a potem wybuchłam śmiechem.
-Żartowałam, nie stresuj sie. W życiu bym w tym nie wyszla do ludzi. To ubiorę.
-No ja mysle. A skąd ty w ogóle masz tą kiecke.?
-Kupiłam dla kuzynki.
-Mhm, już myślałam, że na serio zgłupiałaś, ale mniejsza o to, mam coś dla ciebie.
-Pokaż, pokaż, pokaż. - nalegała.
-Masz, wszystkiego najlepszego osiemnastko. - cmoknęłam ją w polik.
-O, dziękuję, piękny. Ja też coć dla ciebie mam, ale miałam ci dać na imprezie, ale skoro... Proszę . Tylko pamiętaj, połowa dla mnie. - zaśmiała się.
-Best thing i never had. Dzięki. - uścisnęłam ją, a łzy same zaczęły napływać mi do oczu.
-Nie becz, głupia. Jeszcze nie raz będziesz musiała mnie znosić- pocieszała mnie.
-No mam nadzieję.
Nasze przytulasy przerwał Piotrek z wielkim bukietem czerwonych róż dla Weroniki i jedną niebieską dla mnie. Słodkie.? Skąd on wiedział, że ja kocham niebieskie róże.? Dziwne...
-Boskie, dziękuję. - Weronika rzuciła mu sie w ramiona i dała siarczystego buziaka.
-Dzięki za różę, ładna. - wymusiłam uśmiech. - Zostawiam was gołąbeczki, siedźcie sobie. Poszłam do łazienki zacząć się szykować. Tradycyjnie zakręciłam włosy, kilka dni wcześniej ufarbowałam końcówki na niebiesko. Matka nie pozwala pomalować całych włosów, to przynajmniej mam niebieskie końcówki. Przerwał mi telefon:
-No hej. Wszystkiego najlepszego. Gotowe .? - to Mario dzwonił.
-Powiedzmy. Zostało mi jeszcze jedno oko. Ale nie wiem jak Wera, bo Piotrek przylazł i wiesz...
-On częściej bywa u ciebie w domu niż ja. - zażartował.
-Wiem- udałam oburzoną - To się staje trochę męczące. Zabrał mi przyjaciółkę... - powiedziałam głosem małego dziecka, które skarży się mamie.
-Niedługo odda, uwierz.
-Co .?
-Nie ważne, za godzine jestem u ciebie. Na razie.
-Pa. O co ci człowieku chodzi?-powiedziałam sama do siebie.

-A ty jeszcze nie gotowa ? Zaraz tu będzie Mario. Strój się, szybko. - rzuciłam w nią ubraniami. Poszła, zostałam sam na sam z Piotrkiem. Krępowała mnie ta sytuacja. Dziwnie mi się przyglądał.
-Ślicznie wyglądasz. - wypalił nagle.
-Dziękuję. 
-Proszę.
-A co to .?
-Prezent. - odpowiedział uśmiechnięty. Dał mi torebkę, w której znajdował się koszulka z napisem... SUPER LASKA, o dziwo napis był po polsku.
-Dzięki, ale wiesz, to trochę niestosowne i dziwne, z racji tego , że jesteś chłopakiem mojej przyjaciółki.
-Bierz, i jakbyś mogła nie pokazywać jej Weronice. Albo przynajmniej nie nosić do czasu jej wyjazdu. - aha, ta, przecież to oczywiste, że jej o wszystkim powiem.
-Ok. -skłamałam i schowałam koszulkę do szuflady. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą, w końcu, przerwał dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, Mario. Wybawco-pomyślałam.
-Czy byłabyś tak łaskawa i w końcu otworzyła mi te cholerne drzwi .?-zapytał opanowany.
-Przecież są otwarte.
-No raczej nie.
-To nie mogłeś zadzwonić .?-zapytałam schodząc po schodach.
-Dzwoniłem kilkadziesiąt razy i nic.-odpowiedział mi kiedy otwierałam mu drzwi. - Albo mnie ignorowałaś, co mam nadzieję, jest nieprawdą, albo jesteś głucha, albo rozpierdzialił wam się dzwonek. - zażartował.
-Sądzę, że to to trzecie, ale kto wie.
-Ha ha, śmieszne. Chodź już.
-Jeszcze Weronika, poczekaj.
-Kpisz sobie.?
-Absolutnie, Piotrek jeszcze jest, więc Wera pewnie bd chciała, żeby jechał z nami.
-Spoko, miejsce jest.
-Nawet nie uwierzysz co mi kupił.?
-Mam się bać.?
-Ty nie, ale ja chyba powinnam. - posłał mi pytające spojrzenie.- Potem ci pokaże, teraz siedzi u mnie w pokoju.
-Ok.
Trochę sobie pogawędziliśmy zanim Weronika zlazła na dół. A za nią Piotrek, i znowu się na mnie gapił i to tak dziwnie, przerażające. Albo zdziwaczał od momentu naszego pierwszego spotkania, albo wtedy udawał kogoś innego.
Wsiedliśmy do auta, ja, Wera i Mario. Piotrek na szczęście przyjedzie potem. Po kilku chwilach byliśmy na miejscu. Chłopaki wynajęli klub specjalnie dla nas. Kiedy weszłyśmy wszyscy zaroszeni krzyknęli Wszystkiego najlepszego.! Jakie to było miłe. Potem każdy podchodził do nas i składał życzenia, no i oczywiście dawał prezent. Prezenty, prezenty.! Było mnóstwo gości, więc i mnóstwo prezentów.  Impreza powoli się rozkręcała. Towarzystwo było świetne. Choć niektórych widziałam pierwszy raz na oczy. Bawiłam się jak nigdy, ale nagle Weronika gdzieś zniknęłam. Znalazłam ją, była strasznie smutna.
-Co się stało .?
-Piotrek dzwonił, powiedział, że nie przyjedzie.
-Słucham .?
-Mhm. - pokręciła głową. - Powiedział, że strasznie mnie przeprasza, ale nie może przyjechać, i podał najbardziej żałosny powód, najgorszy na jaki go było stać...
-Czyli.?
-Powiedział, że głowa go boli, i że nie zniósłby takiego hałasu.
-Jaka świnia. - zastanawiałam się czy powiedzieć jej teraz o koszulce, ale było to najmniej odpowiedni moment. Całkiem popsułabym jej humor.- Nie przejmuj się nim. Chodź, tam są ci którzy cię nigdy nie zawiodą, no i oczywiście ja, która jestem jeszcze tu, ale zaraz będę tam. - starałam się ja rozśmieszyć.
Uśmiechnęła się lekko i poszyłyśmy na parkiet. Wypatrzyłam Reus'a w tłumie, od razu pociągnęłam ją w jego kierunku. On potrafi poprawić nawet najpodlejszy humor.
-Blondasku ty mój kochany, zajmij się moją przyjaciółką. - zrobiłam minkę małego szczeniaczka.
-Oczywiście. A czemu moja niunia jest taka smutna? - to było dziwne, ale Weronikę rozbawiło, więc jest dobrze.
-Zajmij sie nią. Będę was obserwować. Na jej twarzy ma być uśmiech. Rozumiemy się.
-Oczywiście.- głupio zasalutował i poszli. Wiem, że jest w dobrych rękach.
-A oni gdzie poszli.?-momentalnie znalazł sie przy mnie Mario. Opowiedziałam mu całą historię z Piotrkiem, a on podsumował ją jednym, lecz bardzo trafionym słowem - Świnia.
-Powiedziałam dokładnie to samo.
-A wiesz, że jeszcze nie dałem ci prezentu.
-Wiem.- chwycił mnie za rękę i poprowadził do samochodu. Posłałam mu pytające spojrzenia, ale on tylko powiedział - Zaufaj mi. Zawiózł mnie do swojego mieszkania. Tam na stoliku stał wazon z ogromnym bukietem niebieskich róż. Kiedy podeszłam powąchać bukiet zauważyłam obok małe, aksamitne pudełeczko. Popatrzyłam na Mario - Otwórz - powiedział. W środku znajdował się pierścionek, najpiękniejszy pierścionek jaki kiedykolwiek widziałam. Mały, subtelny... idealny. Założyłam na palec i podeszłam do chłopaka:
-Podoba ci się .?
-Nie - zażartowałam. - Oczywiście, że tak. Jest cudowny. Dziękuję.- podeszłam i go pocałowałam.
-Wiedziałam, że ci się spodoba. - oznajmił dumnie.
-Wiesz co dobre. - zaśmiałam się. On sie uśmiechnął, następnie spoważniał i zaczął mówić:
-Chciałbym ci coś powiedzieć.-mówił patrząc mi prosto w oczy. - Znamy się niedługo, ale mam wrażenie, że to wieczność. Już podczas naszego pierwszego spotkania wiedziałem, że jesteś wyjątkowa, inna niż wszystkie. Możesz mnie wyśmiać ale.. kocham cię. - zamilkł.
-Wyśmiać.?! Chyba sobie żartujesz.?  Też cie kocham idioto. - przytuliłam się do niego i pocałowałam. Zaczęliśmy się całować coraz namiętniej. Szliśmy w stronę jego sypialni. Rzucił mnie na łóżko i rozpinał mi bluzkę i całował po całym ciele. Poddałam się rozkoszy i resztę wieczoru spędziliśmy w domu Mario.
Leżałam przytulona do Mario. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna i szczęśliwa. Chwilo trwaj.
-Mogę ci coś powiedzieć.? - zapytałam chłopaka.
-Jasne.
-To był mój pierwszy raz. - Mario uśmiechnął się, pocałował mnie i przytulił mocniej.



*Weronika:
-Gdzie idziemy .? - zapytałam Marco.
-Na spacer.
-Teraz .?
-Tak, teraz. Musimy pogadać. - uśmiechnął się i poszliśmy. Spacerowaliśmy ulicami Dortmundu. Była trzecia nad ranem, miasto jakby wymarło. Szliśmy w ciszy, którą nagle przerwał Marco.
-Pamiętasz nasza rozmowę.?
-Możesz jaśniej.?
-Tą, w której prosiłaś abyśmy zostali przyjaciółmi, nic więcej .?
-No pamiętam, ale co to ma do rzeczy .?
-Bo wiesz, trochę cie okłamałem.
-Jaśniej proszę.
-Bo ja czuję coś więcej. Chciałbym być kimś więcej, niż tylko przyjacielem. - popatrzył mi prosto w oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Ale...




**********************************************
Jeszcze raz przepraszam.:)
I przepraszam też, za te lipne wyznanie miłości, nie jestem dobra w te klocki., i wiem, że to za szybko, ale tak musi być... :)
Dziękuję, że jeszcze tu zaglądacie:)

środa, 12 czerwca 2013

Przepraszam z całego serca.♥

Strasznie was przepraszam, za tak długą przerwę.
Prawie caly maj i na początku czerwca nie miałam połączenia z internetem, tyle co na telefonie, ale mam tak stary telefon, że nie bylam w stanie połączyć sie z blogerem.
Nie wiem, czy ktos tu jeszcze zagląda (chociaż liczba wyświetleń z dnia na dzień rośnie, minimalnie, ale rośnie:) )
Mam nadzieję, że już się ta sytuacja z internetem ustabilizuje i bd normalnie.
Myślę, że 'na dniach' powinien pojawić się nowy rozdział. :)
I bardzo, bardzo, bardzo chciałabym wam podziękować za ponad 10 tyś. wejść.:)♥♥
Mimo, że nie byłam w stanie dodać kolejnego rozdziału wy i tak systematycznie odwiedzałyście bloga, jesteście najlepsze. KOCHAM <3♥


czwartek, 9 maja 2013

14.Mam nadzieję, że to nie tylko przyjaźń.



*Karolina:
Pogodziłam się z Weronika i obiecałam jej, że jeśli nadarzy się okazja, postaram się umówić ją z Piotrkiem. Opowiedziałam Mario o moich planach - żeby Wera się nie czepiała - i zareagował normalnie, nawet życzył mi miłej zabawy. Piotrek zadzwonił do mnie wieczorem tego samego dnia, kiedy na siebie wpadliśmy. Ustaliliśmy, że przyjedzie po mnie o 15 , dnia następnego, lecz nie powiedział gdzie mnie zabiera, stwierdził, że najlepsze decyzje podejmuje się na gorąco. Miał racje.
-Hej. – przywitałam się, otwierając drzwi.
-Cześć, ślicznie wyglądasz.
-Dzięki. – uśmiechnęłam się, wzięłam torebkę i poszliśmy do samochodu Piotrka.

-To co, zdecydowałeś się dokąd jedziemy .? – zapytałam chłopaka.
-Pomyślmy oboje. – uśmiechnął się.
-Prawdę mówiąc, nie znam tu żadnego fajnego miejsca. Chodzę tylko na stadion i z powrotem, no i do galerii na zakupy, ale to raczej nie odpowiednie miejsce. – zaśmiałam się.
-Zależy. –posłał mi uśmiech.
-Pamiętaj, że kawiarnie wykluczamy od razu.
-Pamiętam.- zaśmiał się.-  Co powiesz na spacer po parku.?
-Podoba mi się ta opcja.
-No to świetnie, więc w drogę.

Chodziliśmy, rozmawialiśmy, Piotr opowiadał mi różne historie, odrobinę żenujące, ale był tak zafascynowany opowiadaniem, że nie miałam serca, nie mogłam mu przerwać i wysłuchiwałam ich z cierpliwością.
-Przepraszam, tak się rozgadałem, że plotę co mi ślina na język przyniesie. Zanudzam cię, prawda.?
-Z grzeczności zaprzeczę. – zaśmiałam się.
-Przepraszam.  Teraz ty mów.
-Ale nie wiem co.
-Cokolwiek , opowiedz mi cos o sobie.
-Grr.., nie cierpię tego. Nigdy nie wiem co powiedzieć. – zaśmiałam się. – To może ty pytaj a ja będę odpowiadać.
-Ok. Wiesz, co, tak właściwie to nawet nie wiem ile masz lat.
-Siedemnaście, ale już za niecałe dwa tygodnie będę mieć osiemnaście.
-A mogę zapytać kiedy dokładnie.?
-Jedenastego sierpnia. Śmiesznie się złożyło, bo moja przyjaciółka Weronika, pamiętasz ją, prawda .?
-Mhm.
-No więc mamy urodziny tego samego dnia, a z racji tego że jest jeszcze u mnie, chłopaki postanowili, że zrobią nam imprezę urodzinową.
-Jak to jeszcze u ciebie .?
-Ponieważ ona mieszka w Polsce i przyjechała do Dortmundy tylko na wakacje, chyba specjalnie dla mnie.
-Miło z jej strony.
-Jest kochana. – uśmiech sam zagościł na mojej twarzy – A skoro rozmawiamy o niej, musze ci cos powiedzieć.
-Mam się bać .? – zaśmiał się.
-Raczej nie. – uśmiechnęłam się do niego. – Wpadłeś jej w oko, tylko jej nie mów, że ci to powiedziałam, bo mnie zabije. I prosiła mnie, abym was umówiła. Ale mam lepszy pomysł.
-Teraz to się boję.
-Nie masz czego, na razie. – wykrzywiłam usta w dziwny grymas przypominający uśmiech. – Oświadczam ci tu i teraz, że zapraszam cię na moje, przepraszam, nasze urodziny.
-Chętnie przyjdę. Dziękuję.
-A przy okazji, jeśli interesujesz się piłka nożną, poznasz kilku piłkarzy.
-Zapomniałem, że przyjaźnisz się Z Mario Goetze, a może łączy was cos więcej .?
-Co za pytanie.?
-Po prostu jestem ciekawy, taka już moja natura. – obdarzył mnie uśmiechem.
-Mam nadzieje, że to nie tylko przyjaźń.
-Nadzieja matką głupich.- zaśmiał się.
-Ale zawsze matką.
-Racja.
-Przyzwyczaj się, ja zawsze mam rację.
-Postaram się. – zamyślił się na chwile – Może daj mi numer Weroniki, zadzwonię do niej. Będzie ci wdzięczna.
-Daj telefon. – wpisałam mu jej numer i oddałam telefon. – Wiesz co, musze już wracać.
-Odwiozę cię.
Całą drogę trajkotałam mu, jak to Weronika się ucieszy gdy jej powiem, że się zgodził i chce się z nią umówić i taki pierdoły. Widziałam, że miał dość. Miałam wrażenie, że zrobił to tylko ze względu na mnie, no trudno, może polubi Weronikę.

-Moja droga, całuj me ręce, sprawiłam, że Piotrek się z Toba umówi. – oznajmiłam od progu .
-Dzięki. – uściskała mnie.
-Ale wiesz co, jedno mnie zastanawia.  Nie chciałaś się spotykać z Marco, żeby się nie angażować a potem nie tęsknić, a teraz pragniesz pierwszego lepszego .
-Też tego nie rozumiem, ale to silniejsze ode mnie.
-A idź ty, nie ogarniam twojej głupoty.
-Też cie kocham. – wyszczerzyła zęby.
-Tak, tak… Zaprosiłam go też na nasze urodziny. Powiedział, że przyjdzie.
-Miło.



*Piotr:
Co ja zrobiłem.? Dlaczego zgodziłem się na randkę z Weroniką. Nie chce jej, chce Karolinę. Ale chyba jedynym wyjściem aby być blisko niej jest spotykanie się z Weroniką. Może nie jest taka zła, a może ją polubię i dam sobie spokój z jej przyjaciółką. Ale teraz wiem jedno, nie mogę pozwolić na to aby Karolinę z Mario połączyło coś więcej niż przyjaźń.

*********************************************

Strasznie was przepraszam za to wyżej, ale nie jestem teraz w stanie napisać czegoś co miałoby ręce i nogi, a do tego Internet mi nie działa, cudem udało mi się dodać ten rozdział…
Chyba żaden nie wyszedł mi tak głupi jak ten...
BORUSSIA DORTMUND W FINALE Ligi Mistrzów.!!!!!!(tak wiem, szybka jestem .:) )
Ale się cieszę.!:):D:***

 przepraszam, ale nie mogłam sie powstrzymać, muszę się pochwalić. :)
moja koszulka, urodzinowy prezent, dzięki dziewczyny .:*

 ale mam zdolną koleżankę.:)