lubie to .!

wtorek, 30 kwietnia 2013

13.Było, minęło, nie wróci. Żyj teraźniejszością.

*Karolina.
Gorący poniedziałkowy ranek. Jest taki upał, że żadnej z nas nie chce się podnosić tyłka z leżaka.
-Nudzi mi się. Zróbmy coś. - powiedziała Weronika.
-Nie chce mi się. -odpowiedziałam.
-Chodź na zakupy, albo do jakiejś kawiarni.
-Nie chce mi się. - powtarzałam.
-No rusz dupę. Nie będziemy tu leżeć cały dzień.
-Zadzwoń do Marco, to z tobą pójdzie.
-Durniu, oni maja trening. -popatrzyła na mnie spode łba.
-Fakt, zapomniałam.
-No weź chodź, bo tu zwariuję. Proszę. - miałam wrażenie, że gdybym sie nie zgodziła, błagałaby mnie na kolanach.
-Dobra, to gdzie idziemy .?
-Do galerii. Dawno nie byłam na zakupach, a wiesz, że jestem uzależniona.- zaśmiała się.
-Doskonale to wiem.
Po godzinie byłyśmy juz w galerii. Pierwszy sklep jaki odwiedziłyśmy, to sklep obuwniczy. Raj. Obie kochamy buty. Ja trampki, a dla Wery rodzaj nie ma znaczenia, uwielbia wszystkie, począwszy od szpilek zakończywszy na trampkach. Weronika kupiła sobie baleriny i śliczne koturny. Ja dwie pary boskich trampek. Odwiedziłyśmy jeszcze kilkanaście sklepów. Wera kupiła trzy bluzki, dwie pary spodni, okulary i śliczne kolczyki. Ja byłam bardziej wybredna. Wybrałam tylko bluzę, koszulę i rurki.
Po długich i udanych zakupach postanowiłyśmy zajść do kawiarni i odpocząć. Zamówiłam deser lodowy, a tak właściwie, to pucharek z lodami czekoladowymi polanymi sosem czekoladowym, a Weronika szarlotkę z lodami waniliowymi. Uwielbiała to ciasto. Jego smak przypominał jej dzieciństwo.Opowiadała mi jak mieszkała wtedy z babcią na wsi. Jej rodzice musieli wyjechać za granicę, aby zarobić, nie wiodło im się wtedy najlepiej. Mieli trudna sytuacje. Werka mimo nieobecności rodziców czuła się świetnie. Czasem brakowało jej matki, szła wtedy do babci, ona zawsze potrafiła ją pocieszyć. Rodzice Weroniki wyjechali gdy miał pięć lat. Spędziła z babcia prawie połowę swojego życia. To ona zastępowała jej matke przez siedem lat. Niestety kobieta zmarła trzy lata temu. Weronika cięzko to przeżyła. Była bardziej zżyta z babcią niż z własna matką.
-Znowu wspominasz.? -wyrwałam ja z rozmyśleń.
-Mhm. - delikatnie pokiwała głową
-Było, minęło, nie wróci. Żyj teraźniejszością. - uśmiechnęłam sie do niej.
-Może masz rację.
-Ja zawsze ją mam.
-Fakt, zapomniałam. - zaśmiała się. - To co, idziemy już.?
-Musimy.? Tu jest tak fajnie, taki chłodek. Nie chce.
-Latem ci za gorąco, zimą za zimno. Zdecyduj się.
-Wiosna jest ok. - uśmiechnęłam się.
-Idziemy, bo juz nie chce mi się tu siedzieć.-zarządziła.
-Tak jest.
Szłyśmy powoli do wyjścia,kiedy zauważyłam cudną bluzę w witrynie sklepu. Szłam cały czas obserwując przedmiot mojego pożądania i znowu na kogoś wpadłam. Ja to ma szczęście. I na dodatek ten ktoś niósł kawę, która zostałam oblana w czasie zderzenia. Całe szczęście, że nie byłą gorąca.
-Bożż. moja ulubiona bluzka.
-Strasznie przepraszam, nie chciałem. Ale ze mnie gapa.
-Nie, to moja wina. Powinnam patrzeć przed siebie a nie rozglądać sie dookoła. - stwierdziłam wycierając się z kawy.
-Karolina .? - zapytał chłopak.
-Tak. - odpowiedziałam niepewnie. - My się znamy .?
-Piotrek,  spotkaliśmy się na Wierzy Floriana. Wtedy też na mnie wpadłaś. - zażartował.
-Aa, pamiętam. - nagłe olśnienie. Usłyszałam chrząkanie Weroniki, które oznaczało "halo, ja tu jestem, przedstaw mnie, no przedstaw", więc tak zrobiłam. - Piotrek, to moja przyjaciółka Weronika, Werka, to Piotrek.
-Miło mi. - uśmiechnął się.
-Mi również. - cos mi sie wydaje, że on sie jej spodobał.
-Musimy juz iść. Do zobaczenia.- oznajmiłam.
-Poczekaj. Może w ramach przeprosin, dałabyś się zaprosić na kawę.? -zaproponował.
-Chętnie, ale nie na kawę. Mam jej dość. - zaśmiałam się kierując wzrok na koszulkę.
-To może lody.?
-Jasne. - uśmiechnęłam się.
-Daj mi swój numer, to sie skontaktujemy.- zapisałam mu swój numer w telefonie i poszłyśmy do domu.

-Co ty wyprawiasz.? Umawiasz sie z dwoma kolesiami .? Oszalałaś .? - Weronika zasypywała mnie pytaniami.
-To zwykłe spotkanie, nic więcej. Nie mogłam mu odmówić.
-A jak Mario sie dowie.?
-No to co.? To moje życie. A to, że spotkam sie z Piotrkiem nie oznacza od razu ślubu i dzieci, nie sądzisz .?
-Nie zmieniaj tematu. Nie uważasz, że Mario będzie zawiedziony, jak sie o tym dowie..?
-Więc nie musi sie dowiadywać. I kolejny raz ci powtarzam, moje życie, moje sprawy.
-Rób jak chcesz. Żeby potem nie było, że cię nie ostrzegałam.
-Wiem do czego dążysz. On ci sie podoba, i chcesz go dla siebie. Ale bądź spokojna, dla mnie on nic nie znaczy. Albo inaczej, to zwykły chłopak, znajomy. Rozumiesz .?
-Mhm. A teraz możemy juz sie nie kłócić .?
-To tylko zwykła wymiana zdań. - zrobiłam sztuczny uśmiech.
-Jasne.
Resztę drogi spędziłyśmy w milczeniu. Znaczy wypowiedziałyśmy kilka zdań, ale bez sensu i emocji. To nasza pierwsza kłótnia w Dortmundzie, wywołana taka błahostką, totalnie bezsensowna. No ale cóż, mówi sie trudno i zyje się dalej. Zaraz nam przejdzie i znowu bd trajkotać.

*Piotr.
Na reszcie, w końcu ja spotkałem. W prawdzie od naszego poprzedniego spotkani minął tylko jeden dzień, ale dla mnie to wieczność. Całą noc o niej myślałem. Te jej cudowne oczy, ten piękny uśmiech, włosy. Anioł nie kobieta. Mam nadzieję, że cos z tego będzie i nie zakończy się tylko na jednym spotkaniu. Ale ona chyba ma chłopaka. Muszę coś zrobić. Jeżeli miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, to właśnie tak jest. Zakochałem się w dziewczynie, którą widziałem dwa razy na oczy. Bezsens.

*************************************
Strasznie was przepraszam za te opóźnienie, ale mam kłopoty z internetem.
I przepraszam, tez za to, że taki krótki, ale jakoś tak wyszło. Pechowa trzynastka, a jednak. :)
Jakiś anonimek, zapytał mnie jak mi poszyły egzaminy, więc teraz odpowiem, że chyba dobrze, historia najlepiej (przynajmniej tak mi sie wydaje), niestety z matma trochę gorzej. 
Dziś rewanż na Santiago Bernabeu, mam nadzieję, że chłopcy dadzą z siebie wszystko i awansują do finału. Będę trzymać kciuki z całych sił. Niech zrobią mi taki świetny prezent na urodziny, tylko o to proszę. :)
Miałam też cos jeszcze napisać w sprawie transferu Mario do Bayernu, ale nie mam ochoty. Tak sie stało, niech już będzie, życzę mu wszystkiego co najlepsze, a przede wszystkim kasy, dla której (moim zdaniem)  podjął ta decyzję, lecz to tylko moje zdanie i każdy ma prawo mieć inne.

10 komentarzy:

  1. No nareszcie. Wspaniały rozdział. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego Najlepszego, jeszcze raz ;p
    Cieszę się, że piszesz dalej. Muszę się przyznać, że myślałam, że już zrezygnujesz... Na szczęście się pomyliłam ( pierwszy raz w życiu ;p).
    Chyba znalazłam już swój ulubiony fragment w twoim opowiadaniu ;p
    Pamiętaj, pisz dalej !

    OdpowiedzUsuń
  3. Też masz dziś urodziny? :3
    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ♥
    A rozdział świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Również życzę wszystkiego najlepszego i dużo weny ;)
    Rozdział zajebisty! Czekam na kolejny <3
    Zapraszam do mnie w wolnej chwili http://bvbstory.blogspot.com/ mile widziane komentarze :>
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. suuuper<3
    i zapraszam do mnie http://trulululululululu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. 1ooo lat !!
    Udało mi się nadrobic tego bloga, swietny ! <3
    Pisz dalej ;*
    zapraszam do siebie, dopiero zaczynam :
    http://gelb-schwarz-liebe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne !
    zapraszam http://lewy-go-away.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. swietny!<3

    zapraszam do mnie :))
    http://piszczek-reus-love.blogspot.com/2013/05/rozdzia-vii-miosc-przekresla-wszelkie.html

    OdpowiedzUsuń

każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. :)
Dziękuję, jesteście najlepsze.:*♥