Dziś jedziemy na Signal Iduna Park zobaczyć trening chłopaków. Jestem strasznie podekscytowana, może poznam resztę drużyny i trenera Kloppa. Nie wiem dlaczego, ale bardzo go lubię. Wydaje się być sympatyczną osobą. Trening zaczyna się o 15, całe szczęście, bo nie muszę wcześnie wstawać. Strasznie rozleniwiłam się w tym Dortmundzie.
-Chodź, musimy juz iść. - poganiałam przyjaciółkę.
-Dopiero trzynasta, chyba nie będziemy jechać dwie godziny, co?
-Nie wiem ile będziemy jechać, ale zauważ, że jedziemy autobusem. Autobusy zatrzymują sie na prawie każdym przystanku, więc raczej trochę to potrwa.. I jedziemy pierwszy raz, więc na pewno zabłądzimy albo wsiądziemy w zły autobus. A po za tym nasz odjeżdża o 13.10 więc ruszaj dupę.
-Dobra, idę. A może weźmiemy mapę.?
-Po kiego? Zapytamy kogoś.
-Jak chcesz, ja bym wzięła.
Mogłam trochę wcześniej zacząć poganianie Weroniki, bo gdy skończyłyśmy dyskusje była 13.05. Musiałyśmy biec na przystanek. Dobrze, że był blisko. Niestety, musiałyśmy się przesiadać 2 razy, przez co całkiem straciłam orientację w terenie i trzeba było kogoś zapytać.
-Przepraszam, jedziemy z przyjaciółką na Signal Iduna Park. Nie wie pani którym autobusem tam dojedziemy?- pytałam, bo Weronika oczywiście nie mogła. Kobieta wszystko nam wyjaśniła. Podziękowałyśmy najżyczliwiej jak tylko potrafiłyśmy i czekałyśmy na autobus. O dziwo, przyjechał 3 minuty wcześniej. Ledwo co wcisnęłyśmy się na jakieś miejsce. Było tak ciasno, że z trudem oddychałam.A na dodatek mam klaustrofobię. Dobrze, że nie zaczęłam panikować.Na przystanku, na szczęście, wysiadło dużo osób, więc zrobiło sie luźniej. Wypatrzyłam dwa miejsca i pociągnęłam przyjaciółkę żeby usiąść. Po paru minutach zauważyłam, ze okolica w ogóle nie pasuje do opisu tej pani z przystanku.
-Może mi się tylko wydaje, ale nie sądzisz, że ta pani z przystanku inaczej opisywała drogę? - szepnęłam do przyjaciółki.
-Właśnie miałam ci powiedzieć to samo.- odpowiedziała - Zaraz zapytam sie tego pana.
-Spoko.
-Przepraszam, czy dojedziemy tym autobusem na stadion ? - tym razem to Weronika zapytała, o dziwo.
-A gdzie tam. Ten autobus jedzie w przeciwna stronę. - uśmiechnął się.
-Durna baba, źle nam powiedziała. - wściekałam się.
-Nie baba durna, tylko my. To nie ten autobus. - powiedziała Weronika.
-Super, teraz to na pewno się spóźnimy.
-Widzisz, wykrakałaś. I po co gadałaś, że zabłądzimy.- śmiała się.
-Ta, jak zwykle moja wina.
-Oj, nie denerwuj się. Zaraz wysiądziemy i dojedziemy na ten durny stadion. Nie stresuj się bo zmarszczek dostaniesz.- pocieszała mnie. Ona zawsze potrafiła mnie rozśmieszyć.
Wysiadłyśmy na najbliższym przystanku i z 15 minutowym spóźnieniem zasiadłyśmy na trybunach Signal Iduna Park. Chłopaki właśnie zaczynali biegać. Jacyż oni niezdyscyplinowani. Każdy biegał w inną stronę, kilku, chyba bawiło się w berka. Nie ogarniam, jakim cudem są tak dobrą drużyną, mimo iż ich treningi wyglądają właśnie tak. Ileż ten biedny Klopp musi się na nich drzeć, żeby się w końcu ogarnęli. Ja na jego miejscu już dawno bym zgłupiała. Oglądałyśmy ich wygłupy i naszło mnie na refleksję. Myślałam, zę życie w Dortmundzie będzie okropne. A tu proszę, poznałam moich idoli i chyba nawet się zaprzyjaźniamy. Jestem na treningu mojej ukochanej drużyny. Teraz do pełni szczęścia brakuję mi tylko poznania całej drużyny i bycia na meczu. Jakże pięknie się zaczyna. Niestety z moich 'głębokich' przemyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
-A jej co ? - znałam ten głos, to Marco.
-Czasem tak ma, idzie się przyzwyczaić.- śmiałą się Wera.
Nagle zauważyłam Mario biegnącego z butelką wody. Kiedy zobaczył, że funkcjonuje normalnie stracił entuzjazm, podszedł i powiedział :
-Dlaczego ja obudziliście? Ja chciałem to zrobić. - udał obrażonego.
-Chciałeś mnie oblać?! Götze, ty świnio.!
-Tylko nie świnio. Jeżeli już, to prosiaczku.- wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-A tak po za tym to wcale nie spałam. Po prostu rozmyślałam, a wtedy zawsze zamykam oczy.
-Mniejsza o to czy spałaś czy nie, i tak chciałem cię oblać. - oznajmił i powili zaczął odkręcać korek od butelki.
-Ani mi się waż.! Słyszysz ?! Nie.! - zaczęłam uciekać. Nie miałam szans. Nie zdążyła odbiec nawet kawałka a już byłam mokra.
-Świnia. - powtórzyłam przeplatając każdą literę śmiechem.- I naprawdę musiałeś mnie oblać lodowatą wodą.
-Wybacz, innej nie było. I wiesz co, uroczo wyglądasz kiedy jesteś mokra. - Czułam jak twarz pokrywa mi się rumieńcem. Dlaczego zawsze muszę robić się czerwona kiedy usłyszę od niego komplement.? No dlaczego?
-Chłopaki, na boisko.! - Jurgen Klopp, mój wybawca.
-Już idziemy trenerze. Reus podnoś dupę. - i poszli a ja wróciłam do przyjaciółki.
-Jak wy się kochacie. - stwierdziła na mój widok.
-Ta, bardzo.- powiedziałam machając koszulką żeby prędzej wyschła.
Trening skończył sie po godzinie, na szczęście zdążyłam wyschnąć. Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak śmiałam, a fakt, w niedzielę.Chłopaki kazali nam poczekać, ponieważ chcieli nas poznać z resztą drużyny. (moje marzenie się spełnia) Zaprowadzili nas do szatni i przedstawili reszcie :
-Chłopaki to Karolina i Weronika. Dziewczyny, to chłopaki. - powiedział Mario.
-Aleś nas przedstawił. - zaśmiałam się.
-Cześć. - powiedziałyśmy obie.
Chłopaki chórem odpowiedzieli nam to samo. Ależ oni fajni. Nawet Schmlezer, który zawsze mnie przerażał, okazał się naprawdę miłym gościem. Najbardziej polubiłam, oczywiście, nasze polskie trio i Leitnera. Nie wie dlaczego, ale w moich oczach wygląda jak taki słodki dzieciaczek.
Od zawsze byłyśmy niskie i nie bardzo to nam przeszkadzało, lecz dopiero po ' konfrontacji' z Felipe dotarło do nas jak bardzo niskie jesteśmy. Byłyśmy z Werką podobnego wzrostu, ok 165 cm. Wcześniej nie odczuwałam tego tak bardzo, aż do dziś. Wera chyba też.
-Małe jest piękne. - przyjaciółka szepnęła mi do ucha na widok mojej miny.
-Mhm. - zaśmiali się Reus i Götze. Dlaczego musieli stać tak blisko?
Po tym jak opowiedziałyśmy chłopakom historię z autobusem postanowili nas odwieść. Nie protestowałyśmy, ponieważ obie nie miałyśmy ochoty na powtórkę z rozrywki.
Zaprosiłyśmy chłopaków do środka. Marco strasznie chciał zobaczyć mój pokój, gdyż Werka powiedziała mu że mam bardzo duże i wygode łóżko. Stwierdził, że sam musi to sprawdzić. Kiedy weszliśmy do pokoju od razu rzucił się na łóżko.
-Faktyczne wygodne. - stwierdził Reus.
-To jest genialne.- oznajmił Mario wskazując na herb BvB znajdujący się nad moim łóżkiem.
-Wiem.
-Skromna jak zawsze. - zaśmiał sie Werka.
Podczas ' zwiedzania' pokoju Mario trafił na album z moimi zdjęciami, którego Weronika zapomniała schować, sierota.
-Niezłe te zdjęcia, twoje? - zapytał.
-Mhm. - przytaknęłam
-Czemu tylko róże?
-Bo kocham je. Niebieskie róże, najpiękniejsze kwiaty na świecie. - zachwycałam się.
-Pokaż. - krzyknął Reus. Mario rzucił mu album. - Faktycznie dobre, wolisz stać za obiektywem?
-Przed obiektyw się nie nadaję, więc raczej tak. - zaśmiałam się. - Wera jest moją modelką.
-Doprawdy .? - zainteresował się Reus.
-Mhm, chcesz zobaczyć zdjęcia.?
-No raczej. - wrzasnęli obaj.
-Nie. Nie chcą.! Nie pozwalam. - upierała się Wera.
-Nie masz nic do gadania. - śmiał się Mario.- Trzy do jednego, przegłosowane.
Weronika:
Ona jest chyba jakaś nienormalna. Miała nikomu nie pokazywać tych zdjęć.
-Nie rozumiem dlaczego tak się upierałaś, żebyśmy ich nie oglądali. Świetnie na nich wyglądasz. - zachwycali się.
Miło było usłyszeć to co słyszałam, i chyba naprawdę spodobałam się Marco. Kurdę, też go lubie i mam nadzieję, żę to się nie zmieni. Nie mogę się w nim zakochać. Wyjeżdżam za niecałe 2 miesiące, nie moge sie do niego przywiązać. Za bardzo bym tęskniła. Muszę z nim pogadać.
-Blondasku, musimy pogadać - zaczęłam - chodź na chwilę do mojego pokoju.
-Ok. - po chwili siedzieliśmy na moim łóżku. - O co chodzi?
-Wiesz, że jestem tu tylko na wakacje. I może to jeszcze za wcześnie, nie wiem, może coś do mnie czujesz, może nie, nie ważne. Chcę ci tylko powiedzieć.. Boż... nie wiem jak to powiedzieć..
-Przyjaźń ? - zapytał.
-Dokładnie o to mi chodziło. - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech. Cieszyłam się, że już wszystko jasne. Wróciliśmy do Karoliny i Mario i razem spędziliśmy resztę dnia.
****************************************************************************
Przepraszam Was, ale to mój jedyny rozdział w tym tygodniu. Święta, przygotowania, nie bd czasu. Zrekompensuję się w przyszłym tygodniu. :)
Trochę za wcześnie, ale co tam.
W związku z nadchodzącymi świętami Wielkanocnymi,
Przesyłam Wam moc uścisków i uśmiechów,
Niech Wasze święconki, będą pyszne,
By Was ludzie kochali wszędzie i zawsze,
Byście byli dla wszystkich mili i serdeczni,
Niech Wam się w życiu dobrze wiedzie,
Nie miejcie stresów, i zmartwień
Niech Wam w życiu będzie dobrze,
I żebyście dodały jeszcze mnóstwo fascynujących, interesujących, zabawnych być może poważnych rozdziałów. Niech z każdym dniem przybywa Wam czytelników, i żeby wena was nie opuszczała. :)Przesyłam Wam moc uścisków i uśmiechów,
Niech Wasze święconki, będą pyszne,
By Was ludzie kochali wszędzie i zawsze,
Byście byli dla wszystkich mili i serdeczni,
Niech Wam się w życiu dobrze wiedzie,
Nie miejcie stresów, i zmartwień
Niech Wam w życiu będzie dobrze,
Życzenia przesyła invincible.♥