Cały tydzień minął błyskawicznie, o dziwo. W końcu piątek.
Kiedy przyszłam do domu od progu przywitało mnie :
-W końcu jesteś, musimy pogadać .
-Też Cie miło widzieć, mamo. W szkole świetnie, nie musisz pytać. - powiedziałam z ironią .
-Nie żartuj, to poważna sprawa.
-Dobra, dobra. To o co chodzi .?
-Siadaj - mama wskazała na krzesło - zaraz tata wróci, musimy na niego poczekać, on ci to wszystko wytłumaczy.
-Oho, zaczynam sie bać- stwierdziłam.
Mama wymusiła uśmiech, czułam, że coś jest nie tak. Siedziałyśmy w ciszy jakieś 10 minut, aż w końcu tata wrócił do domu.
-Witam domowników. - krzyknął w drzwiach.
-Cześć tato.
-Cześć kochanie.
-Sądząc po waszych minach, powiedziałaś już Karolinie .? - zapytał .
-Nie, czekałam na ciebie, ty jej to powiedz. - dostrzegłam w głosie mamy... rozpacz , może żal, dokładnie nie potrafiłam tego zdefiniować.
-Dobrze - tata spoważniał - Córeczko, dostałem awans.
-No to się cieszę - stwierdziłam - ale nie rozumiem dlaczego robimy z tego taką 'aferę' .?
-To jeszcze nie koniec wiadomości, dostałem awans i musimy sie przeprowadzić - a tym momencie przerwał.
-Przeprowadzić .?! Ale dokąd , daleko .? Mów.!
-Do Niemiec. - popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
-Do Niemiec .?! - wrzasnęłam - Jak do Niemiec.?!
-A dokładniej do Dortmundu - w tym momencie myślałam, że oszaleje. Ja nie mogę sie wyprowadzić z mojego kochanego Białegostoku. Przecież ja tu mam szkołe, to co, że jej nie cierpię, przyjaciół, wszystko...
-Dlaczego mi to robicie .?! - wybuchnęłam płaczem i uciekłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami, położyłam się na łóżku, wtuliłam twarz w poduszke i ryczałam jak małe dziecko.
Usłyszałam pukanie do drzwi .
-Kochanie, porozmawiaj z nami - genialnie, nie po to uciekłam z kuchnie, żeby ich znowu widzieć.
-Idźcie stąd, chce być sama.! - wrzasnęłam. Miałam wrażenie, żę w ogóle tego nie słyszeli, wparadowali do pokoju. Mama usiadła na brzegu łóżka, a tata stał i nieobecnym wzrokiem patrzył w okno.
-Córeczko, zrozum, to dla taty ogromna szansa - mama trajkotała jak najęta, a tata? tata stał i nadal patrzył w okno. Zrobiło mi sie go żal. Wiedziałam jak bardzo kochał swoją pracę. Robiąc taką aferę postąpiłam egoistycznie.
Przełamałam się w końcu i łamiącym sie głosem powiedziałam :
-Przepraszam, nie powinnam się tak zachować. Ale to był dla mnie szok.!
-Nie masz za co przepraszać - uśmiechnął się tata. Starałam się odwzajemnić uśmiech, lecz wyszedł dość sztuczny. Zawsze coś.
-To kiedy mamy sie przeprowadzić .? - zapytałam.
-Stwierdziliśmy z mamą, żę wyjedziemy dopiero w wakacje, abyś ten rok mogła ukończyć w Polsce.
-Jacy łaskawi . - pomyślałam.
-Znalazłem już mieszkanie na obrzeżach Dortmundu. Świetne miejsce. Nie daleko jest szkoła, więc będziesz mogła chodzić pieszo... - mówił o tym dość długo. Około 16 zostawili mnie samą. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Postanowiłam zadzwonić do Weroniki :
-Elo, co tam .? - powiedziała, jak zwykle wesolutka Werka.
-Hej, mogałabyś do mnie wpaść, musimy pogadać.
-Uu, to chyba coś poważnego, twój ton nie wróży nic dobrego. - nie chciałam tego rozwijac przez telefon.
-Więc jak .?
-Będę za pół godziny.
-Dobra, czekam. Pa.
-Na razie. - posłała mi całusa i się rozłączyła.
Poszłam do kuchni coś zjeść. Mama ugotowała jakąś zupę, a w lodówce pustki.. Więc byłam zmuszona nalać sobie zupy, gdyż czułam jak żołądek skręca mi sie z głodu.
Zjadłam i czekałam na Weronikę. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi, Poszłam otworzyć. Wera od progu zasypywała mnie milionem pytań. Poszłyśmy do mojego pokoju, usiadłam na przeciw niej i oświadczyłam :
-Werka, mój tata dostał awans, musimy sie przeprowadzić. - było mi ciężko to mówić, ale nie miałam wyjścia - przeprowadzić do Niemiec, do Dortmundu. Mówiąc to miałam łzy w oczach, zauważyłam że nie tylko ja. Werka również zaczęła płakać. Siedziałyśmy i beczałyśmy, jakby któraś z nas miała zaraz umrzeć.
Kiedy w końcu sie uspokoiłyśmy Weronika zapytała :
-To kiedy się przeprowadzasz .?
-Dopiero w wakacje, rodzice chcą abym ten rok zakończyła jeszcze w Polsce. Ale ja nie chce jechać, nie chce cie zostawiać. Nie chce.! - znowu sie rozpłakałam .
- Oj przestań beczeć. Będziemy do siebie dzwonić, jest przecież internet , skajpaj ( wiedziała, że zawsze to słowo mnie śmieszyło ). A po za tym, kobieto, jedziesz do Dortmundu, w końcu będziesz mogła iść na mecz Borussi, zobaczyć Signal Iduna Park, zawsze o tym marzyłaś.!
-Wiesz, że nawet o tym nie myślałam. Przynajmniej jeden pozytyw tej całej sytuacji.
Siedziałyśmy i gadałyśmy do 19. Mimo, iż do przeprowadzki pozostał miesiąc, Weronika postanowiła że jutro zrobi mi imprezę pożegnalną. Znając ja, nie będzie to jedyna taka impreza w tym miesiącu .
****************************************************************************************************
No i mamy pierwszy rozdział. Jeśli ktos to czyta to prosze o komentarz, będzie mi miło, zobaczyć, żę komus podobają sie moje 'wypociny.' :)
Jejku, jak sie ciesze. Borussia wygrała wczoraj 3:0 z Szachtarem. Niestety nie mogłam oglądać meczu, ale jak zobaczyłam wynik, myślałam że posikam się ze szczęścia. :):):):):):):):):)
świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńzapowiada się nieźle :)
czekam na kolejny rozdział *.*
zapraszam do mnie
http://marco-reus-bvb.blogspot.com/
mile widziany komentarz ;)
Super rozdział i świetnie się zapowiada! :D
OdpowiedzUsuńTeż niestety nie widziałam meczu, bo u siebie w telewizji znalazłam niemiecki kanał który transmitował mecz Manchester-Real po niemiecku ;) Nic nie rozumiałam, ale jakoś dało się oglądać :D Też byłam szczęśliwa że wygrali <33
Zapraszam do mnie:
http://zdjecie-z-marco.blogspot.com
świetnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie, jeszcze dzisiaj dodam nowy rozdział:http://lukasz-marcelina-story.blogspot.com/
wypociny? twoje opowiadania sa swietne!
OdpowiedzUsuń